poniedziałek, 2 listopada 2009

once. elf. 2k9

święta święta zreguły radosny czas jednak nie tym razem tym razem panowała zaduma i refleksja i to mnie dobiło za dużo rozmyslałem przez te święta.

Święta miałem tak załadowane, że nie miałem nawet czasu cokolwiek napisać.

W ogóle zaczne od tego, iż przyjechałem w piątek wieczorem do domu mimo iż już o 12 opóściłem internat.O.o dlatego tak zeszło bo musieliśmy z bro fyrst do Magnoli bo bratową pocisnąć, a potem dla rodzicieli załatwić jedną sprawe i oczywiście koreczki w Kępnie i Aśkowym Bralinie przezto podróż zajeła 4h zamiast 2,5h;/ wieczorem siedziałem w domku i gadaliśmy sobie z rodzicami filmik pytanko o święteczne plany i kimonko czyli raczej nic tego dnia nie zrobiłem.
Sobota
Wstałem jakoś o 9 i poszedlem sobie na meczyk mos-u  popatrzeć jak chłopcy grają w sieteczke. Ekipa się tak zmieniła, że masakra z człego składu znalem z 4 osoby żeźnia normalnie. Załatwiłem deal z Bodziem i poszedłem z Śmiglem, Piniarem i jakimiś dwiema pannami w strone domku pogadaliśmy sobie z leksza i jakaś godzinka nam sokojnie zeszła na samej rozmowie. Potem jakiś ogra w domku poszedł i było w sumie sponio.
Niedziela
Najpierw pojechaliśmy na Potok śniadanko i CMENTARZ.
głównym zajeciem tam była pogadanka z kuzynami, więc było sponio ja trochę pogłówkowałem nad swoją przyszłością. Później wyjazd na Wolę zjedliśmy obiadek i ja poszedłem w kimono wstałem o 19 zaraz przed wyjazdem.
Poniedziałek przesiedziałem w domku, więc znowu była refleksja.
kurde tylko czemu cięglę muszę myśleć o jednym tylko Lor Lor Lor i jeszcze raz Lor.
Kurde nie chcę żeby powtórzyło się to co się stało z Boczusiem;/ i Olką bo poraz trzeci bedzie mi już masakrycznie ciężko to przeżyć. Mam nadzieję, że jakoś się ułoży

Nie znoszę swojej "jebanej" zaprzeproszeniem nieśmiałości why póki mają być luźne kontakty jest spoko, przyjaźń spoko, ale gdy wchodzi serducho do akcji to się zaczynam wszystkiego bać i nigdy nie powiem tego czego chce i nie zrobie tego czego chce tylko zachowuje się tak nijak.<łezka w oku> ;/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz